Prolog
Element mojego życia pod tytułem "Miłość i inne cierpienia" postanowiłam zamknąć już niecały miesiąc temu, kiedy to na pobycie w sanatorium (a poprawniej - w szpitalu rehabilitacyjnym) poznałam Filipa który okazał się całkowitym kretynem. Znaliśmy się 3 tygodnie, lecz niestety czas na nacieszenie się sobą znaleźliśmy w ostatnich 7 dniach. A fakt, że przez cały pobyt nic do niego nie czułam wcale nie usprawiedliwia tego że był totalnym debilem. Może według was to coś ze mną jest nie tak, ale co innego można powiedzieć o kolesiu, który w dzień swojego wyjazdu cały czas spędził z inna laską zamiast adorować przy swojej? Był to mój pierwszy chłopak, a plątanina wydarzeń przyczyniła się do tego że zaczęliśmy ze sobą chodzić. Byłam ciekawa na czym polegają związki, czy całowanie się jest na prawdę takie wspaniałe i ogólnie chciałam odkryć całą tą magię związaną z miłością. Nie pomyślałam o tym, że ja po prostu go nie kochałam i totalnie nie pasowaliśmy do siebie. Musiałam znosić długie pocałunki, jego obecność i to, że był zapalonym harcerzem. Wszyscy mieli nas za idealna parę, a ja czułam się jak w ciasnej klatce. Wróćmy do wydarzeń z felernego dnia jego wyjazdu - miałam dobry humor, owszem. W końcu wyjeżdżała najgorsza zmora mojego pobytu. Jednak kiedy zobaczyłam go z inną laską, poczułam się zazdrosna. Cały swój wolny czas spędził z ową dziewczyną, co doprowadziło mnie do szału, bo nie dość, że przez cały tydzień musiałam go znosić, on odpłacał mi się czymś takim! Cała w złościach wyjęłam list pożegnalny, który napisałam poprzedniego wieczoru. Pod miłymi i słowami napisanymi staranną czcionką napisałam parę wulgarnych i niezbyt zachęcających które opisały całą jego osobę. Wręczyłam mu go gdy wyjeżdżał, on natomiast wręczył mi swój. Było to przed pierwszą lekcją, a kiedy rozwinęłam kartkę z napisem "Od Filipa" wszystko się we mnie zawaliło. Spodziewałam się czegoś w rodzaju "Jesteś super laską, każda minuta z Tobą była dla mnie czymś niesamowitym bla, bla, bla...". Zamiast tego otrzymałam nabazgraną kartkę, w której po dłuższym odszyfrowaniu i układaniu słów w całość Filip określił że nie możemy być razem. Rozumiecie to? Facet zerwał ze mną przez list! Już nie mówiąc o tym, że parę dni temu obiecał że będzie jeździć do mnie i że nie pozwoli, żeby odległość zniszczyła nasz związek. To było okropne. Zrozumiałam wtedy wszystko, dosłownie. Że tak na prawdę szukał naiwnej dziewczyny a ja dałam się wplątać w jego pułapkę, że tak na prawdę chodzenie z kimś, tym bardziej kiedy się go nie kocha nie jest takie fajne jak mi się wydawało, że tak na prawdę to, co ja nazywałam nieraz "zakochaniem" było jedynie głupim zauroczeniem i to, że nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek się w kimś zakocham. Smutne, lecz prawdziwe fakty z mojego nędznego życia. Z czasem pojawiły się także pytania - czy miłość rzeczywiście istnieje? Jeśli tak, to czy jest na prawdę tak wyjątkowa jak o niej mówią? Czy kiedykolwiek poznam kogoś, kto mnie pokocha? Czy miłość opiera się jedynie na lizaniu, obmacywaniu i ruchaniu? Jeśli nie, to na czym jeszcze?Zazdroszczę dziewczynom, które nie muszą już czekać na odpowiedzi do tych wszystkich pytań. Zastanawiam się, czy kiedykolwiek ja sobie na nie odpowiem. Mam pełno wątpliwości i nikogo, kto celnie by je rozwiał. Cóż, życie.. Na szczęście przepełniają je przypadkowe wydarzenia. To co wydarzyło się dziś może zmienić moje życie, mam nadzieję, że na lepsze!